Nie błąkać się, nie miąć w wyławianych
Krzewach i nie szukać śladów lebiody,
Ze snopem swoich włosów owsianych
Na zawsze weszłaś w moje sny.
Z purpurowym na skórze sokiem jagody
Tak delikatna i piękna byłaś.
Przypominałaś różane słońca zachody
I jak śnieg jaskrawo lśniłaś.
Suche ziarenka twych oczu się rozsypały,
A czułe imię roztopiło się i dzwoni,
Lecz zmięte szaliki z fałdami pozostały
I zapach miodu twych niewinnych dłoni.
Gdy świt na dach wchodzi w cichej dobie,
A kotek łapką swój pyszczek myje,
Słyszę szeptane rozmowy o tobie,
Wodniste pieśni, które wiatr wyje.
Pozwól mi czasem, jak szepcze wieczór niebieski,
Abyś pieśnią i marzeniem dla mnie była.
I jak ci, co twoją zgrabną talię i ramiona wymyślili,
Do jasnej tajemnicy swe usta przyłożyła.
Nie błąkać się, nie miąć w wyławianych
Krzewach i nie szukać śladów lebiody,
Ze snopem swoich włosów owsianych
Na zawsze weszłaś w moje sny.
10-04-2018 09:21
Odpowiedz